„Wesoła wdówka” w reżyserii Jerzego Jana Połońskiego ma (cytując słowa padające ze sceny) „wszystko co jest potrzebne do szczęścia”... fanom operetki. Począwszy od genialnej muzyki Franza Lehara, przez pierwszorzędne kreacje wokalno-aktorskie, spektakularne i zjawiskowe kostiumy, monumentalną scenografię, a skończywszy na subtelnie wtrąconych aluzjach do współczesności. Dlatego rok po opisaniu moich wrażeń ze spektaklu (15.6.2023) wróciłem do Opery Nova w Bydgoszczy by jeszcze raz tego wszystkiego doświadczyć. Nadal jest „ekstatycznie” (to znów ze spektaklu). I nadal twierdzę, że oglądanie tak zrealizowanej operetki „to dla mnie prawdziwy zaszczyt”. Poniższy tekst w kwestii realizatorskiej pokrywa się z wrażeniami sprzed roku, bo jakość spektaklu nadal stoi na bardzo wysokim poziomie. Nadal jestem zdania, że to była najlepsza decyzja dyrektora Opery Nova, by wyreżyserowanie operetki powierzyć Jerzemu Janowi Połońskiemu, zbliżając ją do musicalowej formy, z całym jej rozmachem. Zmian
To jest najgorętsza operetkowa premiera sezonu, którą widzowie jeszcze długo będą wspominać z uśmiechem na twarzy. Nie mam wątpliwości: gdyby Jacques Offenbach żył dzisiaj, dokładnie tak wyglądałaby jego inscenizacja "Orfeusza w piekle". Odczytana przez reżysera Jerzego Jan Połońskiego operetka z XIX wieku okazuje się bardzo plastycznym materiałem, dającym zaadaptować się do współczesnych realiów, bez konieczności zmieniania czegokolwiek w libretcie. Dlatego zwolennicy operetki wychodzą z Opery usatysfakcjonowani klasyczną formą i doskonałą muzyką francuskiego kompozytora zagraną przez Orkiestrę Opery na Zamku pod kierownictwem Jerzego Wołosiuka. Z drugiej strony fani musicalu dostają tu musicalowy rozmach i spektakularne choreografie, a do tego doskonałą zabawę, którą docenią miłośnicy spektakli komediowych. (Fot. D. Stube) Veni. Vidi. Scripsi. Dzielę się z wami wrażeniami pod obejrzeniu "Orfeusza w piekle" w szczecińskiej Operze na Zamku. W tym miejscu po