“Księżniczka czardasza” w reżyserii i z dialogami Michała Znanieckiego, premierowo na scenie Mazowieckiego Teatru Muzycznego im. Jana Kiepury w Warszawie. Wyjątkowa realizacja operetki Imre Kalmana, o której można powiedzieć - cytując i parafrazując Boniego: “Co ona robi z nami? Z publicznością. To niebywałe!” Co ona robi z nami? Bawi, wzrusza jak przystało na operetkę, ale chwilami sprawia, że widz wstrzymuje oddech, czuje niepokój i współodczuwa. To nie jest operetka, po której wychodząc z teatru jedynie nuci się melodie... W poniższym tekście dzielę się moimi wrażeniami po premierowym pokazie z 31 maja 2025 roku.
TUTAJ POSŁUCHAJ PRZEDPREMIEROWEGO ODCINKA PODCASTU
Mam wrażenie, że operetka wg Znanieckiego zdejmuje "maski komedii" i pokazuje prawdziwe twarze swoich bohaterów. Zapadający w pamięć: rozpaczający, płaczący Edwin. Uczuciowe rozterki Boniego. Pocałunki, dużo pocałunków i czułości na kanapach, na schodach i w garderobie. Oszukane i wkurzone kobiety (które potrafią uderzyć z liścia); schematy, w których każdy szuka siebie lub bliskiej sobie osoby. Symboliczne sceny (Stasi i Edwin jako laleczki z nakręcanych pozytywek) i symboliczne obrazy (o których niżej), wyprowadzają warszawską inscenizację “Księżniczki czardasza” z operetkowej strefy komfortu. To już nie “stęchły tort, napchany melodramatycznemi czy figlarnemi słodkościami” jak pisał Julian Tuwim.
Podobnie jak 110 lat temu świat “Księżniczki czardasza” kreują artyści na scenie. Tym razem to cudowny miszmasz talentów i doświadczeń artystów operowych, musicalowych i aktorów teatrów dramatycznych. W postać niesamowitej kobiety, Sylvy Varescu wcieliła się Iwona Socha. Dla mnie prawdziwa księżniczka czardasza i to nie tylko tego otwierającego spektakl, dającego solistce okazję do zaprezentowania solidnego warsztatu wokalnego. W całości kupiłem postać wykreowaną przez Sochę, już od pierwszej sceny, gdy w męskim fraku i kapeluszu kusi mężczyzn udowadniając, że jest na właściwym miejscu: “Orfeum. To miejsce magiczne. Tu się urodziłam. Tu mnie stworzyliście”.
Iwona Socha gra szczęśliwą, zakochaną, porzuconą i… wściekłą kobietę. Niesamowicie realnie wyglądają te emocje w jej wykonaniu. Cytując Feriego: “Jesteś wielką artystką. Możesz rządzić naszymi duszami”. Duety Sylvy i Edwina to perełki tego spektaklu: “Jakże mam ci wytłumaczyć”, “Tłumy fraków” i eksplodujący szczęściem “Co się dzieje, oszaleję”. Edwina zagrał Adam Sobierajski. Jego bohater mówi o sobie: “Jestem żołnierzem. Jestem mężczyzną”. Potrafi stanąć na baczność i... umiejętnie ukrywać swoje uczucia. W finale aktu coś w nim pęka. Ten moment na długo został ze mną po spektaklu. Sobierajski doskonale prowadzi swoją postać przez emocjonalne meandry. Tenor zachwyca publiczność w duetach z Sylvą, ale to duet Edwina i Stasi “Tak jak gołąbeczki dwa” jest prawdziwym majstersztykiem. Wykonany z lekkością i humorem jest przykładem tego jak może iskrzyć między śpiewakiem operowym, a artystką musicalową.
W roli Stasi podziwiałem Annę Gigiel, która najlepiej odnalazła się w operetkowym wyzwaniu: połączeniu śpiewu, tańca i gry aktorskiej. Musicalowe doświadczenie zaprocentowało! Widać to szczególnie w scenach z Bonim granym przez Michała Rygułę. Ten młody artysta najbardziej wpisał się w moje wyobrażenie o postaci Boniego. Zabawny, swobodnie poruszający się po scenie, budujący postać lekkoducha, świetnie puentującego każdą możliwą sytuację, ale skrywającego naturalną potrzebę kochania i bycia kochanym. Ryguła świetnie przechodzi od roli bawidamka, ze śladami kobiecych pocałunków na twarzy, do ustatkowanego (w trakcie rejsu) mężczyzny, który potrafi przyznać: “chyba się zakochałem”. Ryguła błyszczał wokalnie w “Artystkach z Variete”, brylował w arii “Tak całkiem bez dziewczątek”. Wspólnie z Anną Gigiel w “Bo to jest miłość” stworzyli pełen energii duet.
Martin Filipak, baryton - Ferenc Kerekes markiz Mezsetur-Kosztolanyi, dla przyjaciół Feri. Postać zagrana z ogromnym opanowaniem i swego rodzaju dostojnością. Filipiak brzmi świetnie w zespołowych utworach, doskonale odnalazł się w tercecie “Jaj, maman”. Pojawia się też w dwóch scenach, które mnie poruszyły: to ceremonia ślubna, gdzie Feri jest mistrzem ceremonii oraz scena wieńcząca pierwszy akt, gdzie Feri tęsknie (czyżby za Sylvą) podśpiewuje “Artystki, artystki” i jako ostatni… gasi światło.
Z przyjemnością patrzyłem na kreacje aktorskie Aleksandry Hofman (Księżna Anhilda) z cudowną wokalizą z Czardasza Sylvy, Dariusza Jakubowskiego (Książe Leopold) i Tomasza Gęsikowskiego (Rohnsdorf). W postać Kisza wcielił się Włodzimierz Izban.
Dawno nie zachwyciła mnie tak bardzo synergia scenografii, projekcji na ekranach ledowych oraz reżyserii światła.
Centrum sceny zajmuje sześcian zaprojektowany przez Luigiego Scoglio już do poprzedniej realizacji “Księżniczki czardasza” (wtedy na scenie Teatru Palladium). Obracany siłą ludzkich mięśni (chapeau bas!) staje się sceną w Orpheum, garderobą Sylvy, transatlantykiem, dworcem kolejowym, wnętrzem wiedeńskiej rezydencji von Lippert-Weylersheimów. Kubik gra wszystkimi płaszczyznami: ścianami, schodami i dynamicznie zmieniającym się wnętrzem - sercem konstrukcji. To tu, chwilami, na kilkunastu metrach kwadratowych toczy się życie: miłosne igraszki, taniec, skryte rozmowy. Scenografię uzupełniają drobiazgi: kanapy, garderobiane gadżety, ale i tory kolejowe czy pełniąca wyjątkową rolę dworcowa ławka.
Miejsca, w których dzieje się operetka budują również projekcje na ekranach ledowych zaprojektowane przez Karolinę Jacewicz. I nie jest to jedynie element dopełniający sceniczne obrazy! Jacewicz maluje multimedialne dzieła złożone nie tylko z ładnych kolorów czy ruchomych, połyskujących elementów, ale również wizualizuje emocje i dźwięki płynące ze sceny. W pierwszym akcie dostrzegamy elementy luksusowego teatru Orpheum witraże, rozety, elementy kurtyny, światła rewiowe. W tle zarys kobiecego gorsetu (moralnego? obyczajowego?). W drugim akcie w tym samym miejscu widz zobacz kwiat. Irys symbolizujący mądrość, nadzieję, wierność, a w kulturze japońskiej także odwagę i męstwo. Powrót na widownię po przerwie i rzut oka na scenę: bardzo sugestywna projekcja pałacowych wnętrz (łatwo ulec iluzji, że nie jest to obraz wyświetlany na ekranie) z sztukaterią i efektownymi roślinnymi ornamentami. No i trzeci akt z imponującym wnętrzem dworca kolejowego z czasów, gdy budynki te były architektonicznym dziełami sztuki.
Mam problem z pracą Karoliny Jacewicz ;-) Każdy element na ledowym ekranie przyciąga moją uwagę i pozostawia niedosyt oraz budzi pragnienie obejrzenia spektaklu ponownie!
Artystyczne wizualizacje Jacewicz i scenografia Scoglio nie zachwyciłyby mnie gdyby nie trzeci element - światło wyreżyserowane przez Dariusza Albrychta. Idealnym przykładem współgrania tych trzech elementów jest scena statku płynącego do Ameryki. Od europejskiego wybrzeża i ptaków towarzyszących odbijającemu od brzegu transatlantykowi, przez wzburzone fale oceanu, po rozświetlone kolorowymi neonami ulice Brooklynu i Statuę Wolności. I potem to genialne - w swej prostocie - zamknięcie światłem I aktu! Współpracę widać także, gdy światło emitowane z realnych spotów uzupełniają te wyświetlone na ledowych ścianach.
Światło wyreżyserowane przez Albrychta w wielu miejscach staje się elementem pierwszoplanowym: w duecie Silvy i Edwina “Co się dzieje oszaleję” feeria barw idealnie ilustruje szczęście. Szczęście malowane kolorami - takie skojarzenie miałem! Pięknym obrazkiem jest też duet Stasi i Edwina wewnątrz oświetlonego czerwonym światłem sześcianu, ze schodami po jego bokach, muśniętymi pomarańczowymi (łososiowymi?) kontrami. Jeszcze raz przywołam zdanie z wcześniejszego akapitu: Dawno nie zachwyciła mnie tak bardzo synergia scenografii, projekcji oraz reżyserii światła.
W tak idealnie stworzonej przestrzeni doskonale zagrały również kostiumy przygotowane przez Magdalenę Dąbrowską, prowadzące widza nie tylko przez różne światy, ale także przez warstwy społeczne. To niezwykłe jak ubrania identyfikują i szufladkują postaci tej operetki. Czerń, czerwień dominowały w pierwszym akcie. W drugim kostiumy beżowe, kremowe - lekkie, lokujące postaci gdzieś między lekcją tenisa a wystawną kolacją. W trzecim akcie dominowały kostiumy w ciemnych odcieniach.
Orkiestrę “Księżniczki czardasza” z niesamowitą lekkością poprowadził Rafał Kłoczko. Muzyka Imre Kalmana zabrzmiała (w moim odczuciu) “lekko, zwiewnie i najprościej” ( cytat z “Hrabiny Maricy” Kalmana). Przeboje operetkowego kompozytora zaaranżowane przez Kłoczko na 20-to osobową orkiestrę przyjemnie otulały dźwiękami - to nie jest żaden frazes! Może to zasługa akustyki sali teatralnej Mazowieckiego Teatru Muzycznego zaprojektowanej jako sala kinowa z kinowym nagłośnieniem eksponującym niskie dzwięki. Dla mnie to była czysta przyjemność! Delektowałem się melodiami.
Choć muszę przyznać, że poza operetkowymi hitami, szczególnie zachwyciły mnie muzyczne ilustracje w scenach dialogowych. I nie wiem do końca czy to orkiestra czerpała emocje ze słów płynących ze sceny, czy to może jednak ekspresję solistów wzmacniała muzyka. To były piękne, wręcz filmowe kadry tej operetki. Przykłady? Proszę bardzo: scena chwilę po ślubowaniu i kilka taktów z duetu “Nie szukaj szczęścia” z cudownym solo wiolonczeli i harfy oraz dalej dialog po “Co się dzieję, oszaleję”, ilustrowany melodią ze skrzypcami brzmiącymi na pierwszym planie.
Rafał Kłoczko z orkiestrą chwilami bawi się z widzami, puszcza oczko do publiki serwując muzyczne dowcipy: weselny marsz Mendelssohna zaaranżowany na… czardasza czy finałowy kankan (którego nie powstydziłby się sam Offenbach). W operetce z 1915 roku pojawiają się też szlagiery z 1935 roku: “Ta ostatnia niedziela” i “Powrócisz jak za dawnych lat”. Bardzo lubię takie “smaczki”. A skoro o nich mowa to trafiło się też coś z poezji księdza Jana Twardowskiego .
W tym muzycznym świecie doskonale odnaleźli się tancerze: Anna Andrzejewska, Natalia Jóźwiak, Joanna Kierzkowska, Jakub Pursa, Sebastian Piotrowicz i Mateusz Wróblewski w choreografiach Ingi Pilchowskiej. Chylę nisko głowę i doceniam tak doskonałe wykorzystanie przestrzeni (niewielkiej) sceny MTM. Szanuję niewielkie momenty jak ruch pań siedzących na dworcowej ławeczce, taniec panów - walc z sukniami w kubikowej garderobie czy popisy w trakcie intermezzo. Z ogromnym respektem podchodzę również do spektakularnych choreografii jak w “Jaj, maman, życie krótkie, żal młodych lat” z piruetami, folkowymi elementami i… odrobiną stepu, czy tej w trakcie czardasza na cześć młodych. Dobrej rozrywki dostarczyła mi balowa scena z drugiego aktu, choreografia “z salutem” oraz dynamiczny “Czardasz Sylvy”.
W scenach tanecznych aktywni byli także soliści. Moją uwagę zwrócił duet Stasi i Boniego “Bo to jest miłość”, gdzie wyśpiewana treść jest dopowiedziana zabawnymi gestami. Tancerzy w wielu scenach wspierał zespół wokalny: Julia Mach, Joanna Olek, Marta Pierzchała, Małgorzata Romańska-Zwierz, Antoni Olszewski, Mateusz Treliński. Partie chóru, o których warto tu wspomnieć, były perfekcyjnym zwieńczeniem ważnych punktów operetki. A przy okazji widać było, że ci śpiewający artyści doskonale bawią się operetką!
To już kolejna realizacja “Księżniczki czardasza”, którą miałem okazję obejrzeć. To doświadczenie - zdecydowanie - zaliczam do udanych, a jednocześnie dających do myślenia. To wciąż historia pełna dylematów, pytań i wyborów. Kariera czy miłość? Konwenanse czy wyjście ze schematów?
Docieram do finału moich wrażeń po obejrzeniu premierowego pokazu “Księżniczki czardasza”. I to właśnie finał pozostawił u mnie malutki niedosyt. Zabrakło mi mocnego “musicalowego” wykończenia. Artyści stoją na tle stonowanej dworcowej scenerii w płaszczach z trzeciego aktu, są “wywoływani” do ukłonu świetlnym spotem. Niby to happy end, ale taki jakiś sad. Byłoby idealne uruchomienie w tym miejscu wizualnie, którejś z jasnych, radosnych scen i umożliwienie artystom ukłonów w rytm muzyki, podkręcającej dobre samopoczucie widzów, którzy owacją na stojąco przyjmują operetkę. A publiczność pewnie i bisem by nie pogardziła.
Powyższe dotyczy obsady z 31 maja 2025
--------------------------------------
Muzyka Emmerich Kalman
Libretto Leo Stein, Bela Jenabach
Prapremiera 13 listopada 1915, Wiedeń
Premiera obecnej realizacji 31 maja 2025 r. Mazowiecki Teatr Muzyczny im. Jana Kiepury, Warszawa
Aranżacja Rafał Kłoczko
Przekład Jerzy Jurandot
Dialogi Michał Znaniecki
REALIZATORZY
Reżyseria Michał Znaniecki
Kierownictwo muzyczne, aranżacja Rafał Kłoczko
Scenografia Luigi Scoglio
Kostiumy Magdalena Dąbrowska
Choreografia Inga Pilchowska
Projekcje multimedialne Karolina Jacewicz
Reżyseria świateł Dariusz Albrycht
Projekt plakatu Andrzej Pągowski
Asystent reżyseria Piotr Brożek
Asystent dyrygenta Jakub Zmysłowicz
Inspicjent Olga Flemming
Pianistki-korepetytorki Vlasta Traczyk, Anna Wolniewicz, Nataliia Gaponenko
OBSADA
Silva Varescu, księżniczka czardasza Bogumiła Dziel-Wawrowska / Iwona Socha
Leopold Maria von Lippert, książę Dariusz Jakubowski
Księżna Anhilda Aleksandra Hofman
Książę Edwin Emil Ławecki / Adam Sobierajski
Hrabianka Stasi Anna Gigiel / Monika Łopuszyńska
Boni Kancsianu, hrabia Michał Ryguła / Tomasz Tracz
Feri von Kerekes, hrabia Martin Filipiak / Adam Zaremba
Pułkownik Rohnsdorff Piotr Brożek / Tomasz Gęsikowski
Notariusz Kisz Włodzimierz Izban
Zespół wokalny
Julia Mach
Joanna Olek
Marta Pierzchała
Małgosia Romańska-Zwierz
Antoni Olszewski
Mateusz Teliński
Tancerze
Anna Andrzejewska
Zyta Bujacz-Dziel
Natalia Jóźwiak
Joanna Kierzkowska
Sebastian Piotrowicz
Jakub Pursa
Marek Tkaczyk
Mateusz Wróblewski
Orkiestra Mazowieckiego Teatru Muzycznego im. Jana Kiepury
Skrzypce I
Ewelina Karna / Karolina Sienkiewicz KONCERTMISTRZ
Joachim Łuczak / Paulina Mastyło
Piotr Kaniuga
Skrzypce II
Anna Barszcz / Millena Kamińska
Sara Rajewska
Agata Słowikowska
Altówki
Przemysław Ćwiek / Agnieszka Dobrzyńska
Igor Kabalewski / Maja Wachnik
Wiolonczela
Joanna Citkowicz
Flet
Marcin Kamiński / Marcin Stawiszyński
Obój
Antonina Nidzworska
Klarnety
Jacek Dziołak
Anna Kalska / Katarzyna Langer
Fagot
Anna Muszyńska / Aleksandra Sobota
Puzon
Robert Żelazko
Trąbka
Robert Filipek / Filip Pysz
Harfa
Natalia Dymarska / Magdalena Milaszewska-Delimat / Urszula Nowakowska
Kontrabas
Radosław Nur
Perkusja
Marcin Jahr / Gabriel Jasiorowski / Radosław Mysłek
Obsługa garderobiana
Antonina Augustowska – koordynatorka
Natalia Klinowska
Aleksandra Kryk
Oliwia Szcześniak
Paulina Zdebik
Charakteryzacja
Julia Miskiewicz
Zuzanna Dudek
Oliwia Górska
Angelika Jastrzębowska
Magdalena Rupińska
Alicja Sawicka
Aleksandra Tomaszewska