Przejdź do głównej zawartości

#1 „Zemsta Nietoperza”. Najlepszy bal w Lublinie!

   


Zapraszam do wysłuchania pierwszego odcinka podcastu operetkowe.info. Mam ogromną nadzieję, że jego kolejne odcinki pozwolą odkryć operetkę tym, którzy do dziś nie byli do niej przekonani. Osobom znającym polską scenę operetkową chcę zaproponować spotkanie z ich ulubionymi artystami, którzy opowiedzą o swojej pracy, o swojej fascynacji operetką. Z podcastowym mikrofonem zajrzę za kulisy. Sprawdzimy jak dziś wygląda  produkcja operetek.

   W pierwszym odcinku dzielę się wrażeniami z "Zemsty Nietoperza" Johanna Straussa w reżyserii Artura Barcisia w Teatrze Muzycznym w Lublinie. Gośćmi tego odcinka są: Kamila Lendzion dyrektor Teatru Muzycznego w Lublinie, Dorota Laskowiecka-Urban, Paulina Janczaruk-Czarnecka, Dorota Szostak-Gąska, Jakub Gąska, Patryk Pawlak i Łukasz Ratajczak. 

Posłuchaj na SPOTIFY, APPLE PODCAST, YOUTUBE

   Czas by podzielić się wrażeniami z „Zemsty Nietoperza”. (Możesz ich posłuchać. Sprawdź wyżej). 

 

fot. Aneta Sobiesiak

  Absolutnie genialna muzyka Johanna Straussa! Już od uwertury wyczuwa się radość, która towarzyszyła Straussowi gdy tworzył swoje arcydzieło. Zafascynowany librettem partyturę przygotował w... 42 dni. I ta energia wciąż jest w muzyce. Z ogromną przyjemnością słuchałem Orkiestry Teatru Muzycznego w Lublinie, którą poprowadził Vincent Kozlovsky, niesamowicie charyzmatyczny dyrygent. 

    Nie będę streszczał libretta operetki. Nieco o swoich postaciach opowiedzieli już moi rozmówcy (JEŚLI TO CZYTASZ, koniecznie posłuchaj podcastu). Warto podkreślić, że reżyser Artur Barciś nieco pomógł widzom w zrozumieniu całej intrygi „Zemsty Nietoperza”, umieszczając na początku spektaklu film w stylistyce niemego kina, pokazujący cóż takiego przytrafiło się doktorowi Falke (w tej roli niesamowity baryton Patryk Pawlak), który jest inicjatorem tytułowej zemsty. Przypomnę, że w pierwotnym libretcie o przyczynach całego zamieszania widz dowiaduje się dopiero w II akcie. U Barcisia w krótkim filmie widzimy przebranego za nietoperza doktora Falke uciekającego - uliczkami lubelskiej starówki - przed tłumem ciekawskich posiadaczy... smartfonów. Dziś można byłoby powiedzieć, że to niezły obciach... Takich odniesień do naszych czasów w „Zemście Nietoperza” jest jeszcze wiele. I nie chodzi tu tylko o współczesne ubrania z początku pierwszego aktu, ale dyskretne wtrącenia, gdzieś między wierszami przetłumaczonego przez Tuwima libretta. Na przykład:. Gdy w jednym z dialogów słuchałem adwokata dr Blinda (genialnie wykreowany przez Jarosława Cisowskiego), miałem wrażenie, że ze sceny mówi... B. Linda. Przypadek? 

    Dodam, że w III akcie nad całością czuwa czujne oko reżysera Artura Barcisia. Pozwólcie jednak, że nie zdradzę w jaki sposób to się odbywa. Niewątpliwie idealnie pasuje tu sparafrazowane pewne powiedzenie. Proszę mi wybaczyć banalność tej parafrazy: „mówił Frank do obrazu, a obraz doń przemówił aż dwa razu”. Frank to dyrektor więzienia, którego zagrał Paweł Stanisław Wrona. Warto podkreślić, że idealnym dopełnieniem obrazu wymiaru sprawiedliwości (w tej „wzruszającej instytucji”) z tamtych czasów jest postać Froscha, dozorcy więziennego, zagrana przez Zbigniewa Maciasa. Mimo nieustannego upojenia alkoholowego Froscha, Macias gra z ogromnym poczuciem humoru i dystansem, bez zbytniego przerysowania postaci, czego często obawiam się oglądając „nietrzeźwych” bohaterów w spektaklach. 

fot..Aneta Sobiesiak

    Jednak to II akt „Zemsty Nietoperza” w Teatrze Muzycznym w Lublinie sprawił mi największą  przyjemność. Ileż tam się dzieje! Czardasz Rozalindy wykonany przez Dorotę Laskowiecką-Urban, to kwintesencja tej postaci. Niesamowicie dojrzale poprowadzona rola, najokazalej prezentująca się w całej operetce.

   II akt to również aria Adeli („Taki pan jak pan”), spektakularnie zaśpiewana przez Paulinę Janczaruk-Czarnecką. Jeden z wielu momentów przyjęty owacją przez publiczność. Cudowna koloratura. Niesamowicie piękny, a jednocześnie silny głos, zwłaszcza gdy usłyszy się również kuplety Adeli z III aktu. Dodam, że za tę rolę Janczaruk-Czarnecka otrzymała "Złotą Maskę 2023".

    Jednak „moje wysokie... uznanie” kieruję do Doroty Szostak – Gąski, która brawurowo zagrała Księcia Gigi. Tak wykreowana postać kradnie całe show – wystarczy popatrzeć na reakcje publiczności! 

   Muszę przyznać, że bal u Gigi to zdecydowanie najlepsza impreza w Lublinie. Wspaniałe stroje (zaprojektowane przez Tatianę Kwiatkowską): przepiękne czerwone suknie pań z olśniewającą kreacją Rozalindy! Skoro mowa o kostiumach, dezabil z I aktu również... przyciąga wzrok. No i jak przystało na najlepszy bal fantastyczny taniec. Chylę nisko głowę przed Iwoną Runowską za stworzenie niesamowitego ruchu postaci w kupletach Gigi czy w arii Adeli. Wspaniałe! Taniec w polce „Grzmot i błyskawica” i choreografia do utworu zamykającego II akt to majstersztyk na miarę najlepszego... musicalu!  No i jeszcze... te telefony komórkowe. Niby jest zakaz robienia zdjęć w trakcie spektaklu (co pochwalam), to uczestnicy balu nie żałowali sobie... selfiaków. Wpatrzeni w smartfony śpiewali „Ty, tylko ty”. Zabawne. 

fot. Aneta Sobiesiak

     W drugim akcie moją szczególną uwagę zwrócił kwartet: Andrzej Czapliński – skrzypce, Katarzyna Grzesiak – skrzypce, Justyna Żukowska – altówka, Żaneta Magryta Sidoruk – wiolonczela, nieco schowany za uczestnikami balu. W scenach z dialogami – jak to bywa na różnego rodzaju imprezach – kwartet „przygrywał do kotleta”. Dawno tak mnie nie rozbawiły przepięknie zaaranżowane „Pour una cabeza”, „Sway”, a nawet „Przez Twe oczy zielone” czy „Jesteś szalona”. No i to „Despacito” zakończone pizzicato zagranym niczym na ukulele!!!

     W sferze muzycznych doznań pojawiają się w lubelskiej „Zemście Nietoperza” nawiązania do: „Libiamio”, La donna e mobile”, Czardasza Vittorio Montiego. To niesamowicie przyjemna zabawa dla widza, który może odnajdywać „muzyczne smaczki”. Są też „Brunetki, blondynki” czy „O sole mio”. To zasługa Łukasza Ratajczaka, grającego postać tenora Alfreda z nieodłączną białą chusteczką. To jedna z najzabawniejszych ról, no i ten „głos, który należy do całej ludzkości”. Na koniec przeglądu moich wrażeń z lubelskiej „Zemsty Nietoperza” zostawiłem sobie postać „wkręconego” Gabriela von Eisensteina. Wspaniała kreacja aktorska Jakuba Gąski. Perfekcyjnie oddany charakter głównego bohatera, z całą paletą jego ekstrawertycznych zachowań. Wspaniałe sceny rozmów z adwokatem, z żoną Rozalindą czy dialog między „Argentyńczykami”. Mistrzowsko zaśpiewany duet z Dorotą Laskowiecką-Urban oraz ognisty tercet w trzecim akcie.

     Wyreżyserowana przez Artura Barcisia operetka „Zemsta Nietoperza” to wciąż zachwycające arcydzieło Johanna Straussa, dodatkowo doprawione współczesnością (również w sferze muzycznej). To gwarancja doskonałej zabawy. To idealny spektakl na pierwszą przygodę z operetką. Zapraszam do Lublina!

fot. Aneta Sobiesiak

Popularne posty z tego bloga

Zagłosuj! Najlepsza premiera operetkowa 2023 roku!

Pomysł podcastu Operetkowe.info zrodził się wiosną 2023. W ciągu minionych miesięcy udało mi się obejrzeć kilka operetkowych tytułów, w tym aż 4 premiery operetkowe! Wszystkie zrobiły na mnie ogromne wrażenie i przyznam, że takich realizacji operetek życzyłbym sobie w kolejnych latach.   Z A G Ł O S U J   T U T A J      I tu pojawił się kolejny pomysł, by zapytać internautów , tych, którzy widzieli inscenizacje A.D. 2023, o - ich zdaniem - najlepszą premierę operetkową roku . Wyniki głosowania mają stać się impulsem, mobilizującym twórców w Polsce, do dawania szansy operetce i tworzenia jej nowoczesnych, imponujących inscenizacji.     W pierwszej, pionierskiej edycji plebiscytu "Najlepsza premiera operetkowa 2023" nie nominuję jeszcze artystów - ten element wymaga dopracowania i zebrania gremium ekspertów oraz stworzenia zasad, które pozwolą dokonać takich wyborów. Ale chcę docenić realizatorski zespół: choreografów, scenografów, autorki kostiumów.       Mam nadzieję, że przy

#11 Premiera czeskiej "Polskiej krwi" w Mławie!

    Premiera operetki Oskara Nedbala i Leo Steina "Polska krew" w reżyserii Michała Gogolewskiego ma szansę stać się jednym z najciekawszych wydarzeń operetkowych 2024 roku. Na sukces tej premiery przez cały rok szkolny pracowali młodzi artyści (!), uczniowie Państwowej Szkoły Muzycznej w Mławie.    To jedyna szkoła w Polsce, w której od kilkunastu lat wiosną, nie tylko mławskiej publiczności, prezentowane są operetkowe spektakle, stworzone przez nauczycieli i uczniów . Tegoroczna "Polska krew" była 17-tą premierą w Mławie. Wśród wcześniejszych tytułów można wymienić m.in: "Bal w Savoyu", "Wiktorię i jej huzara" Paula Abrahama, "Zaręczyny przy latarniach" Jacques’a Offenbacha, "Loterię na mężów" Karola Szymanowskiego, "Gejszę" Sidneya Jonesa, "Gondolierów" i "Piratów" Arthura Sullivana. Obok tak znakomitych i nieczęsto wystawiany w Polsce (a obecnie już wręcza zapomnianych) operetek pojawił się t

Jest "ekstatycznie". "Wesoła wdówka" po roku

  „Wesoła wdówka” w reżyserii Jerzego Jana Połońskiego ma (cytując słowa padające ze sceny) „wszystko co jest potrzebne do szczęścia”... fanom operetki. Począwszy od genialnej muzyki Franza Lehara, przez pierwszorzędne kreacje wokalno-aktorskie, spektakularne i zjawiskowe kostiumy, monumentalną scenografię, a skończywszy na subtelnie wtrąconych aluzjach do współczesności. Dlatego rok po opisaniu moich wrażeń ze spektaklu (15.6.2023) wróciłem do Opery Nova w Bydgoszczy by jeszcze raz tego wszystkiego doświadczyć. Nadal jest „ekstatycznie” (to znów ze spektaklu). I nadal twierdzę, że oglądanie tak zrealizowanej operetki „to dla mnie prawdziwy zaszczyt”. Poniższy tekst w kwestii realizatorskiej pokrywa się z wrażeniami sprzed roku, bo jakość spektaklu nadal stoi na bardzo wysokim poziomie. Nadal jestem zdania, że to była najlepsza decyzja dyrektora Opery Nova, by wyreżyserowanie operetki powierzyć Jerzemu Janowi Połońskiemu, zbliżając ją do musicalowej formy, z całym jej rozmachem. Zmian